O mnie

Kontakt do mnie dobraewangelia@wp.pl. oraz fcb Kefas Ewediel

niedziela, 7 stycznia 2024

45. Doceń Boga i Jego stworzenie

 


Godzina 18, pizzeria na gdyńskim bulwarze. Nagle zapach przypalonego ciasta rozchodzi się po całej restauracji. Na twarzach niemal każdej osoby malują się miny poirytowania od dymu wydobywającego się z kuchni ale na twarzy jednego z klientów pojawia się uśmiech a oczy stają się rozmarzone. Zapach przypalonego ciasta przypomniał temu człowiekowi o dawnych czasach z dzieciństwa.

Kiedy babcia robiła własny makaron wałkując ciasto a końcówki zabierało się by przypiekać na kuchni z fajerkami niczym macę. Ten zapach był tak podobny do tego w pizzerii i tak rozmarzony utonął we wspomnieniach. 

Babcia z dziadkiem mieszkali na kolonii tuż przy lesie 2,5 km do najbliżej wioski i sklepu do którego tak chętnie jako dziecko jeździł. Dlaczego? A no dlatego że po kupieniu chleba i innych potrzebnych rzeczy, zostawała reszta za którą mógł kupić lody. Jazda rowerem była łatwa kiedy korzystał z tzw. damki ale kiedy rower posiadał ramę to było wyzwanie dla krótkich nóg które mogły poradzić sobie tylko w jeden znany sposób :-)

Babcia miała kury a kury znosiły jajka z żółtek których można było utrzeć kogel-mogel. Co to był za smak, nie to co teraz te jajka ze sklepu. Jak super było zbierać te jajka z kurnika a niektóre z nich miały po dwa żółtka. Przeszkodą był kogut, zawsze trzeba było uciekać przed nim. Było też łobuzowanie ale lepiej ominąć ten rozdział :)

Nie było trampolin i sal zabaw na jakie można chodzić teraz aby poskakać ale była stodoła z sianem u sąsiadki. Ale zabawa. Dziadkowie mieli mały składzik na siano ale w lato można było tam spać. Wyzwaniem było pójść na stronę wieczorem kiedy było już ciemno bo wychodek był dalej w głąb podwórka na skraju lasu. Trzeba było pomyśleć o grubszej potrzebie jak było jasno jeszcze :)

W pobliskim lesie rosły grzyby, a w tzw. młodniku najczęściej maślaki. Przy drogach polnych rosły poziomki a w dalszych częściach lasu jagody które nabijało się jak koraliki na taką długą cienką trawę i wtedy dopiero zjadało, nawet żurawina rosła na pobliskich bagnach. 

Dziadek jeździł WSK i pamiętam jak zabierał mnie na ryby, z początku interesowało mnie tylko kąpanie się w jeziorze ale z czasem pokochałem wędkarstwo. Tu trzeba nadmienić że wolałem jeździć na ryby z wujkiem. I ta moja pierwsza nocka na rybach. Pamiętam nawet branie lina którego wyciągnąłem już w nocy, kiedy łapaliśmy na spławik ze świetlikiem. Oczywiście nie mogło obejść się bez ogniska.

Robiliśmy proce, łuki i strzelaliśmy z karbidu. Woda była ze studni. Pamiętam jej metaliczny smak kiedy chochlą nabierałem z wiaderka które stało w kuchni. Dwóch sąsiadów miało wozy i konie, ale było super jechać na nich, oczywiście na wozach bo konie nie były do jazdy :). Te zapachy w lato w lesie i przy samym jeziorze i odgłosy przyrody. 

Wtedy w pizzerii ten człowiek po raz kolejny zdał sobie sprawę jak wiele ofiarował mu Bóg. Jeden zapach który wzbudzał w innych niechęć u niego spowodował lawinę wspomnień. Tak przyjemnych i tak cennych. A to tylko małe fragmenty historii skrawka ziemi która kryje w sobie niewyobrażalnie więcej pięknych miejsc. 

Myślimy o nagrodzie w niebie zapominając o tym jak Bóg cudownie nas stworzył. Nasz umysł jest takim cudem a zdolności jakimi obdarzył nas Stwórca pozwalają na głęboką refleksje nad tym co dla wielu stało się niezauważalną codziennością. Diabeł zagłuszył to piękno swoimi "atrakcjami-abstrakcjami" a innym dokładając cierpień ułatwił wybór między uwielbieniem Boga a narzekaniem na Niego. Ludzie są obrazem Boga ale szatan zniekształcił ten obraz brudząc go do takiej postaci że widzimy często tylko to co złe w drugim człowieku zapominając o ukrytym pięknie którego przejawy nawet jeśli rzadkie są już nie zauważalne. To człowieczeństwo które odróżnia nas od zwierząt jest systematycznie niszczone.

Mam pewne hobby, wyrabiam własne domowe wino. Pierwsze jakie zrobiłem jako młody chłopak było w 2006 roku. Dziś posiadam wiele jego gatunków z różnych roczników i przeróżnych owoców. Kiedy podarowuję komuś butelkę kilkuletniego dobrego wina osobie która nawet nie sprawdza klarowności, bukietu, smaku i koloru który zmienia się po upływie lat i nie potrafi na minute zatrzymać się i docenić ten szlachetny trunek, pracę którą ktoś wykonał a wlewa w siebie i przełyka jak szklankę oranżady to nie mam ochoty na dawanie takich prezentów. To jakże Bóg miałby dać komuś nagrodę w niebie o niewyobrażalnie większej wartości niż te wspomniane wino, jeśli ta nie potrafi pojąć tego co dał jej tu na ziemi?

Jeśli nie potrafisz się zatrzymać i pomyśleć nad tym ile dał ci Bóg obdarowując nas zdolnością obserwacji, analizy, nauki, refleksji nad sobą i nad innymi. Nie potrafisz dostrzec jak świat przyrody jest zbudowany, dlaczego kochamy, smucimy się, jak my jesteśmy ukształtowani i uzmysłowić sobie tego że nie jesteśmy amebami bez uczuć, zmysłów, poczucia piękna i głębokich potrzeb duchowych to jakże docenisz nagrodę którą chcę dać nam Bóg? 

Jakże cudownie nas stworzyłeś Boże! Chwała Tobie i Twemu Synowi że odkrywasz nam Siebie samego w nas. Jest to zachwycające i zdumiewające poznawać Ciebie i Jezusa studiując Twoje Słowo i obserwując świat również ludzi. A to dopiero początek drogi poznania...

1 Koryntian 2:9

" lecz właśnie głosimy, jak zostało napisane, to, czego ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

50. Z deszczu pod rynnę

  Wielu opuszczając szeregi KRK porzuca bałwochwalstwo, naukę o czyśćcu i kult maryjny itp. sądząc że to wystarczy do zbawienia. Lecz prawda...